tag:blogger.com,1999:blog-18555107849123177242024-02-19T15:49:05.766+01:00El mundo de Visera - Świat Visery"O wiele za często bezpieczeństwo wynikające z miernej teraźniejszości jest dla nas wygodniejsze od podjęcia wyzwania, od rzucenia się w wir przygody, jaką jest próba stania się kimś więcej" (A.Robbins)Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.comBlogger27125tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-3064487385939212682010-02-18T20:07:00.003+01:002010-02-18T20:11:41.676+01:00Zagadkowo :)Pobawcie się i spróbujcie odpowiedzieć na te dwie zagadki :)<br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b><br />
</b></span></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="color: #4c1130;">Zagadka pierwsza:</span> </b></span></div><br />
- Siedzisz za kierownicą samochodu i utrzymujesz stałą prędkość.<br />
<br />
- Po Twojej lewej stronie jest przepaść.<br />
<br />
- Po Twojej prawej stronie jedzie samochód straży pożarnej, z taką samą prędkością jak Ty.<br />
<br />
- Przed Tobą biegnie świnia, która jest większa niż Twój samochód.<br />
<br />
- Za Tobą, tuż nad ziemią leci helikopter.<br />
<br />
- Zarówno helikopter, jak i świnia utrzymują dokładnie tą samą prędkość co Ty.<br />
<b><br />
Pytanie: Co powinieneś zrobić?</b><br />
<br />
<div style="color: #4c1130;"><b><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; font-size: large;">Zagadka druga:</span></b></div><div style="font-family: Verdana,sans-serif;"><br />
</div><div style="font-family: inherit;"><span class="T12"><span class="T10">Jesteś Pilotem Samolotu, Samolot leci do Warszawy i wysiada 10 osób, a wsiada 40 osób, następnie leci do Londynu i wsiada 100 osób, a wysiada 1 osoba, póżniej leci do Nowego Jorku i wysiada 5 osób, a wsiada 20 osób.</span></span></div><div style="font-family: inherit;"><br />
</div><div style="font-family: inherit;"><b><span class="T12"><span class="T10">Pytanie: Ile pilot ma lat?</span></span></b></div><div style="font-family: inherit;"><br />
</div><div style="font-family: inherit;"><span class="T12"><span class="T10">Może ktoś z Was już to zna, może nie... W każdym razie udanej zabawy :)</span></span></div><div style="font-family: inherit;"><span class="T12"><span class="T10"> </span></span></div><div style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="T12" style="font-family: inherit;"><span class="T10"></span></span><b><span class="T12"><span class="T10"><br />
</span></span></b></div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-59525803071132913132010-02-17T17:31:00.000+01:002010-02-17T17:31:04.169+01:00Złośliwość rzeczy martwych<div style="text-align: justify;">Długo, nawet bardzo długo mnie tu nie było. Przepraszam, że tak Was zaniedbałam, ale niestety przez dłuższy czas zostałam pozbawiona kontaktu ze światem internetowym. Mój komputer się zbuntował i odmówił posłuszeństwa na ponad tydzień. Na szczęście wszystko wróciło do normy i mam nadzieję, że tak już zostanie. Chociaż przyznam, że troszkę się przestraszyłam, że już w ogóle tutaj nie powrócę, bo po otwarciu strony mojego bloga (a raczej jej zamknięciu) wszystko zaczęło mi świrować. Otwierało mi się mnóstwo okienek, których nie mogłam w żaden sposób zamknąć... Dopiero jak zrobiłam reset, to się uspokoiło, ale oczywiście wystraszyłam się i nie wchodziłam tutaj... Wtedy korzystałam z IE, więc zainstalowałam Mozillę i mam nadzieję, że tym razem po zamknięciu tego okna nie dostanę zawału, myśląc, że znowu coś popsułam. W każdym razie powracam i nie mam zamiaru znikać na dłużej (no chyba, że znowu komputer się zbuntuje).</div><div style="text-align: justify;">A co się działo, jak mnie tu nie było?</div><div style="text-align: justify;">Dzisiaj skończyłam szkolenia w ramach projektu. To, czy zaprocentują w przyszłości, to się dopiero okaże. W każdym razie zyskałam większą wiarę w to, że w końcu znajdę tą wymarzoną pracę. Przeróżne testy i zadania pozwoliły mi na bardziej dogłębne spojrzenie na moją osobę. Poza tym masa pozytywnej energii płynąca od uczestników też zrobiła swoje. A już jutro wybieram się na staż. Lekki stresik jest, ale z drugiej strony bardzo się cieszę, bo w końcu zajmę się czymś konkretnym, a jak się rozpędzę, to potem już wszystko pójdzie z górki. </div><div style="text-align: justify;">Tak na marginesie, to chyba zacznę odprawiać jakieś czary, żeby ta zła zima poszła sobie już bardzo daleko... Ktoś się przyłączy? :)</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-15360293002878427852010-02-02T10:59:00.000+01:002010-02-02T10:59:58.692+01:00Podsumowanie tygodnia 25 - 31 styczeń 2010r.<div style="text-align: justify;">W jednym z komentarzy pisałam, że Wasze trzymanie kciuków przynosi efekty, bo w końcu coś zaczęło się dziać. Nie chciałam zapeszać, dlatego też podsumowania dokonuję dzisiaj :) </div><div style="text-align: justify;">Otóż w zeszłym tygodniu znajoma mojej Siostry (dziękuję Marzenko :D) znalazła informację o projekcie finansowanym ze środków EFS dla młodych osób, które mają problem ze znalezieniem pracy. Projekt składa się z sesji z doradcą zawodowym, cyklu szkoleń i 3 - miesięcznego płatnego stażu. Oczywiście zgłosiłam swój udział, okazało się, że są jeszcze wolne miejsca i mogę powiedzieć, że w końcu światło w tunelu świeci coraz jaśniej :) Miałam już spotkanie z doradcą zawodowym i rozmowę w firmie, w której odbędę staż (już na 100%, bo pół godziny temu dostałam pozytywną odpowiedź zwrotną). To, co mnie najbardziej w tym cieszy, to że jest to firma z branży HR :D Powolutku udaje mi się realizować moje cele zawodowe. Cieszę się ogromnie, że tak się wszystko potoczyło, bo w końcu zajmę się czymś konkretnym, poznam nowych ludzi, zdobędę doświadczenie itd. Nic tylko się cieszyć :)</div><div style="text-align: justify;">Fakt, że zacznę najpierw szkolenia, a potem staż, oznacza, że będę musiała się jeszcze bardziej zorganizować. Teraz w zasadzie miałam cały dzień na rozplanowanie nauki języka, ćwiczenia i inne aktywności. Nie mogę z tego wszystkiego zrezygnować, bo włożyłam w to sporo wysiłku i widzę postępy, jeśli jestem konsekwentna w tym, co robię. I daje mi to ogromną satysfakcję, że potrafię się zmotywować do czegoś, mimo iż nie mam przysłowiowego bata nad głową :) </div><div style="text-align: justify;">W tym miesiącu postanowiłam także intensywniej popracować nad swoją elastycznością. Jednym z celów na ten rok jest konkretna waga i szpagat. Waga spada, wymiary się zmniejszają, a do szpagatu wiele mi jeszcze brakuje. Z tego też powodu więcej czasu poświęcę na stretching po każdych ćwiczeniach i zobaczę, jakie będą tego efekty. </div><div style="text-align: justify;">Podsumowując, ubiegły tydzień przyniósł pozytywne wydarzenia i z niecierpliwością czekam na dalsze efekty.</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-2152480229770162052010-01-27T13:24:00.001+01:002010-01-27T19:09:38.918+01:00Bo warto być wdzięcznymW ferworze zajęć i obowiązków często nie ma czasu na chwilę zadumy i refleksji. Myślę jednak, że czasami warto na chociaż 5 minut sprawić sobie urlop od codzienności i najzwyczajniej w świecie pomyśleć o tym, co sprawia, że czujemy się po prostu szczęśliwi.<br />
Co wywołuje w nas pozytywne uczucia i pozwala mimo przeciwności i wiatrów podążać dalej i nie poddawać się? Dla każdego może być to zupełnie coś innego...<br />
<br />
Co sprawia, że JA jestem szczęśliwa i wdzięczna?<br />
<blockquote><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">Kochająca Rodzina i wspaniały Michał u mego boku. To, że w takie mrozy, jak teraz panują mogę wrócić do ciepłego domu i wypić gorącą herbatę z sokiem malinowym (pychota). A jak wracam do tego domu, to zawsze wita mnie moje Merdające Łaciate Szczęście :) Fakt, że jestem zdrowa i nic mnie nie ogranicza też sprawia, że jestem szczęśliwa. Wsparcie ze strony Najbliższych daje mi poczucie siły i radości zarazem. Moje marzenia i cele też wywołują we mnie pozytywne emocje, bo wiem, że nie błądzę w tym świecie, tylko wiem, czego chcę i do czego dążę. Jestem wdzięczna za to, że moi Rodzice wychowali mnie na dobrego człowieka, że umożliwili mi rozwój i zdobycie wykształcenia. Ta lista mogłaby być naprawdę bardzo długa... Z bardziej przyziemnych rzeczy cieszy mnie po prostu to, że mogę sobie teraz bez ograniczeń klikać w klawiaturę, poszukiwać informacji w Internecie, albo chwycić za telefon i zadzwonić do kogoś. Tak, technika zdecydowanie ułatwia życie :)</span> <br />
</blockquote><blockquote><br />
</blockquote> Warto wzbudzić w sobie wdzięczność za wszystkie pozytywne rzeczy, które nas w życiu spotykają i za ludzi, którzy są obok nas. Przede wszystkim lepiej skupiać się na pozytywnych aspektach naszego życia, niż na tych negatywnych. Więcej korzyści można odnieść z uśmiechem na twarzy i optymistycznym nastawieniem, aniżeli z postawą: "nie uda mi się, wszystko jest beznadziejne".<br />
Reasumując, cieszcie się z najmniejszych rzeczy i dostrzegajcie tylko dobre strony wszystkiego :)Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-62213645684979286522010-01-25T11:50:00.000+01:002010-01-25T11:50:12.963+01:00Podsumowanie tygodnia 18 - 24 styczeń 2010r.<div style="text-align: justify;">Nie było mnie tu cały tydzień. Skupiałam się głównie na przeglądaniu ofert i wysyłaniu aplikacji. Jak przejdą te okrutne mrozy, to zapewne wyruszę również w teren, bo stwierdziłam, że trzeba szukać różnych dróg do celu :) Poza tym oczywiście uczyłam się do czwartkowego testu, dla którego odłożyłam nawet naukę mojego ukochanego hiszpańskiego... W każdym razie mogę szczerze powiedzieć, że test był bardziej pogmatwany niż moja obecna sytuacja :) Ale tak to chyba wygląda, jeśli chodzi o konkursy na urzędnicze stanowiska, na które startuje mnóstwo osób (test pisany w kilku turach). To już za mną, a jakie będą wyniki, to się okaże wkrótce.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Miniony tydzień obfitował też w spotkania z najbliższymi. Najpierw Dzień Babci, przepyszna szarlotka (jak byłam mała, to byłam przekonana, że tylko moja Babcia piecze szarlotkę, naiwne dziecko...) i nieopisana radość Babci z prezentu, jaki Jej sprawiłam. Dla takich chwil warto żyć, bo uśmiech Babuna, to rzecz bezcenna. A po Dniu Babci urodziny mojej Cioci i spotkanie z Rodzinką, na którym poczułam, że naprawdę mam wsparcie z ich strony. To ważne, żeby czuć, że można liczyć na pomoc i dobre słowo najbliższych. Czasami jeden mały gest potrafi podnieść człowieka na duchu i pozwala uwierzyć, że najlepsze wciąż przed nami. <br />
</div><div style="text-align: justify;">Żałuję tylko, że mniej czasu w tym tygodniu poświęciłam hiszpańskiemu, ale nadrobię to w tym tygodniu. Wczoraj zdobyłam w Empiku świetną gazetę (wiedziałam, że taka jest, ale nie mogłam jej zdobyć nigdzie) dla uczących się hiszpańskiego. Będę miała, co czytać :) Dodatkowo jeszcze w telefonie ustawiłam sobie menu po hiszpańsku. Jestem szalona, wiem :D<br />
</div><div style="text-align: justify;">Tak sobie pomyślałam, że tak szybko, jak ten tydzień mogłaby minąć zima, bo zdecydowanie jestem ciepłolubną istotą.<br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-71428739683661580502010-01-17T20:00:00.000+01:002010-01-17T20:00:46.900+01:00Podsumowanie tygodnia 11 - 17 styczeń 2010r.<div style="text-align: justify;">Tydzień minął szybko, a tuż przed weekendem skończył się burzliwie. Wiadomo, z jakiego powodu :] To zmusiło mnie do przemyślenia kilku kwestii i zastanowienia się nad tym, co dalej? Jak pisałam w komentarzu do piątkowego postu, lekcją, którą wyniosłam z tego wszystkiego, było to, żeby nie trzymać się kurczowo jednego rozwiązania. Przyznaję, że "uczepiłam" się tej pseudogwarancji stażu i w pewnym sensie odpuściłam sobie szukanie pracy (oprócz złożenia dokumentów w jedno z miejsc, gdzie w najbliższym czasie czeka mnie test:)). Może wynikało to też ze zmęczenia psychicznego rozmowami, z których nic nie wychodziło. Miałam po prostu dość. To chyba żadna zbrodnia...</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Jednak ostatnia wizyta w urzędzie dała mi potężnego kopa. Można powiedzieć, że postawiła mnie do pionu. Zdałam sobie sprawę, że jak nie ruszę tyłka (przepraszam za dosadność) i nie zacznę walczyć o swoje, to ludzie będą mnie odsyłali z kwitkiem ZAWSZE. A tego przecież nie chcę. Tak więc od tego tygodnia zmieniam strategię. Po pierwsze przeredaguję swoje CV, tak żeby przyciągało uwagę potencjalnego pracodawcy. Po drugie wracam do intensywnego przeglądania ofert pracy i wysyłania aplikacji. Po trzecie w ramach alternatywy próbuję walczyć o staż, każdym z możliwych sposobów (poza użyciem siły :P). No i oczywiście bardzo dobrze przygotuję się do testu, żeby przejść pierwszy etap rekrutacji. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">A w ramach tradycyjnego podsumowania tygodnia, to kwestia ćwiczeń i nauki języka wciąż na tym samym poziomie, co niesamowicie mnie cieszy. Fakt, że potrafię się zmobilizować i dążyć do osiągnięcia swoich celów, motywuje mnie jeszcze bardziej i utwierdza w przekonaniu, że jeśli tylko chcę, to potrafię.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-87612799191991141622010-01-17T08:30:00.000+01:002010-01-17T08:30:47.441+01:00Wartościowo z zasadami<div style="text-align: justify;">Na świecie wszystko odbywa się wg konkretnie określonych zasad. Poszczególne państwa posiadają swoje konstytucje, czy też inne akty prawne, które regulują ich funkcjonowanie. Podobnie człowiek dla zachowania spójności i poczucia kontroli nad swoim życiem powinien starać się żyć w zgodzie z wartościami, które ceni najbardziej. Zastanowienie się nad tymi, które są dla nas w życiu najważniejsze jest niezłą zabawą. Możemy wtedy lepiej poznać siebie i łatwiej poradzimy sobie w różnych sytuacjach życiowych. Coś, co jest dla nas wartościowe chcemy mieć przy sobie. Tak więc posiadając odpowiedni zbiór wartości będziemy chcieli postępować w zgodzie z nimi. Z biegiem czasu mogą one ulegać pewnym modyfikacjom, bo człowiek przecież cały czas się zmienia, ale myślę, że warto stworzyć sobie taki "kręgosłup" postępowania.Chociaż wcale nie jest łatwo przestrzegać go w 100%. Ja też czasami zapominam, jak wielką wartość stanowi życie zgodne z własnymi zasadami.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Jakieś dwa lata temu na podstawie różnych książek, cytatów i innych inspiracji, stworzyłam swój osobisty zbiór 10 zasad:<br />
</div><blockquote><div style="text-align: justify;"><br />
</div><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">1. Pamiętaj, że wszystko tworzy się dwa razy. Najpierw w umyśle, a potem fizycznie.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">2. Każdego dnia rozpalaj wewnętrzny ogień i nigdy nie trać z oczu punktu na celowniku.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">3. Nie pozwól, żeby strach był Twoim doradcą.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">4. Traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">5. Stań się wyspą doskonałości w morzu przeciętności.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">6. Pamiętaj, że to co najważniejsze nie może być na łasce tego, co mniej ważne.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">7. Składaj obietnice i dotrzymuj ich.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">8. Pamiętaj, że toczący się kamień nabiera rozpędu.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">9. Nie patrz na życie jak krowa na przejeżdżający pociąg.</span><br style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;" /><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">10. Każdego dnia bądź wdzięczny za swoje życie.</span><br />
</blockquote><br />
Odkrywanie tego, co jest dla nas najważniejsze, to naprawdę niezła frajda :) Polecam.Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-81521337998851345552010-01-15T10:25:00.002+01:002010-01-17T12:24:17.254+01:00Mam prorocze sny<div style="text-align: justify;">I wcale się z tego nie cieszę. Jestem dzisiaj w najgorszym z możliwych nastrojów. Miałam dzisiaj obowiązkową wizytę w PUP. Ostatnim razem powiedziano mi, że NA PEWNO dostanę już propozycję stażu. Cieszyłam się, że w końcu jakieś światełko w tunelu. Że może warto zacząć od stażu, a potem to się już samo potoczy...<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Wczoraj w nocy (ze środy na czwartek) śniło mi się, że byłam w urzędzie. Mówię, że miałam na dzisiaj termin i że miałam dostać staż. A urzędniczka: "Niestety, nie mamy dla pani stażu. Dopiero od czerwca...". Na co, ja w płacz...I się obudziłam, a oczy miałam wilgotne. Ale pomyślałam, że to tylko sen i w rzeczywistości będzie zupełnie inaczej. O ja naiwna!<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Przyjeżdżam dzisiaj, stała procedura: dowodzik itd. I słowa: "Niestety nie mam dla pani stażu". Ja oczywiście od razu przypomniałam sobie sen i miałam już płacz na końcu nosa, ale trzymałam się dzielnie. Wymiękłam dopiero jak wyszłam z urzędu. Szłam i po prostu płakałam. Tak bezradna, to ja chyba jeszcze nigdy się nie czułam.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafiłam walczyć o swoje. Kolejna rzecz, nad którą muszę popracować, bo inaczej zginę na tym świecie.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Najbardziej przeraziło mnie to, że sen się spełnił. Szkoda tylko, że nie był to dobry sen. Zaczynam się bać samej siebie!<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Dzisiaj mało optymistycznie i rozwojowo, ale nic na to nie poradzę, że mam podły nastrój.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFrkTkpZMzJoRYGSIIcVGx9AqYYujL7AVfHyTmEbOhkAJTjmv9DliacpreI8zvCgQV2AACZfvNBXufV0YSZZeIYCiDiSSyBHUeFPCD7YVPVqBu7ujFsFOCZzZdepjBEVt8Xb81mhuIrCx3/s1600-h/1262651723_by_mateuszr_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFrkTkpZMzJoRYGSIIcVGx9AqYYujL7AVfHyTmEbOhkAJTjmv9DliacpreI8zvCgQV2AACZfvNBXufV0YSZZeIYCiDiSSyBHUeFPCD7YVPVqBu7ujFsFOCZzZdepjBEVt8Xb81mhuIrCx3/s320/1262651723_by_mateuszr_500.jpg" /></a><br />
</div><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-46257281522308483642010-01-14T20:13:00.000+01:002010-01-14T20:13:36.902+01:00Sygnał dobra<div style="text-align: justify;">Jak miałam "naście" lat, to zaczytywałam się w książkach Małgorzaty Musierowicz o rodzinie Borejków i ich przyjaciołach. Wprost je uwielbiałam! Przypomniałam sobie teraz o tym, bo w pierwszej części "Jeżycjady", w "Kwiecie kalafiora" młodzi bohaterowie założyli grupę: Eksperymentalny Sygnał Dobra. Krótko mówiąc chodziło o przesyłanie uśmiechu przypadkowo spotkanym osobom i obserwowanie ich reakcji. Dość odważne przedsięwzięcie, ale jakże pozytywne.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Ja mam wrażenie, że mało kogo stać na odrobinkę życzliwości dla zupełnie obcej osoby. Wszyscy się gdzieś spieszą i niekoniecznie mają czas i ochotę na zwrócenie uwagi na przechodzącą obok osobę i zwyczajne, bezinteresowne przesłanie jej uśmiechu...Z drugiej strony być może boją się reakcji. Bo w końcu, kto przy zdrowych zmysłach idzie sobie ulicą z przyklejonym uśmiechem do twarzy? :) I to są właśnie takie ograniczające nas przekonania..."Bo co sobie o mnie pomyślą?". Potrafimy być życzliwi dla bliskich i znajomych nam ludzi, ale gorzej już z tym w stosunku do obcych osób. Choć przyznaję, że sama miewam czasem takie dni, że chętnie pozbyłabym się większości ludzi, których mijam na ulicy. Na szczęście zdarza się to rzadko :) <br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Myślę, że zdarzają się osoby, dla których taki malutki gest mógłby wiele znaczyć. Całkiem niedawno stałam na przystanku czekając na autobus. Pod wiatą stała kobieta z trójką dzieci (najstarsze mogło mieć z 5 latek, a najmłodsze może 2). No i dzieciaki, jak to takie maluchy, nie potrafiły stać w jednym miejscu. I to bardzo wkurzało ich mamę. Oj, bardzo! Przeklinała na nie, krzyczała...Jak jej przesłałam znaczące spojrzenie, to troszkę przystopowała. W każdym razie dzieci były przestraszone i było mi ich bardzo żal. Jak najstarszy chłopczyk zbliżył się do mnie, to tak zwyczajnie uśmiechnęłam się do niego :) I od razu się rozchmurzył. Jeden uśmiech, a dla niego chyba było to coś ważnego.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Jakby ludzie potrafili przesyłać malutki sygnał dobra innym, to świat byłby o wiele bardziej pozytywnym miejscem.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Może mały eksperyment? <br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-15389226385571611972010-01-13T13:18:00.000+01:002010-01-13T13:18:01.755+01:00Żyć żyjąc<div style="text-align: justify;">Paulo Coelho to pisarz, którego cenię ponad wszystko za jego mądrość i głębię jego twórczości. Ostatnio trafiłam na jego krótki tekst, będący częścią książki: "Być jak płynąca rzeka". Pozwolę sobie go zacytować:<br />
</div><br />
<div style="font-family: "Courier New",Courier,monospace; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><b>"Co śmiesznego jest w człowieku"</b></span><br />
</div><div style="font-family: "Courier New",Courier,monospace; text-align: center;"><br />
</div><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;">Jakiś pan spytał mojego przyjaciela Jaime Cohena:</span><br />
</div></blockquote><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">- Proszę mi powiedzieć, co jest najśmieszniejsze w ludziach.<br />
</blockquote><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">Cohen odpowiedział:<br />
</blockquote><blockquote><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">- Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze, by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej, i w ten sposób nie przeżywają teraźniejszości, ani przyszłości. Żyją, jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli.*</span><br />
</blockquote><div style="text-align: justify;"> Ile w tym jest prawdy?<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Według mnie bardzo dużo. I jak to przeczytałam, to doszłam do wniosku, że jeśli czegoś nie zmienię, to za kilkadziesiąt lat będzie można o mnie powiedzieć: "Ta, to całe życie myślała na odwrót!". A tego nie chcę :) <br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Jest wiele rzeczy, które muszę zmienić, żeby do tego nie dopuścić, ale myślę, że sobie z tym poradzę. Przede wszystkim muszę postępować w zgodzie z samą sobą i skupić się na "tu i teraz" , żeby cieszyć się najmniejszymi rzeczami. Przecież z tych małych radości może się zrodzić coś wielkiego :)<br />
</div><div style="text-align: justify;">Tak więc będę żyła żyjąc :D<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">*<span style="font-size: x-small;"><i> P.Coelho, "Być jak płynąca rzeka", Świat Książki, W-wa 2008r, str. 240 </i></span><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-67051754332682569992010-01-11T09:18:00.001+01:002010-01-11T19:35:39.538+01:00Podsumowanie tygodnia 4 - 10 styczeń 2010r.<div style="text-align: justify;">Wraz z nowym rokiem ruszyło coś w kwestii pracy. Dostałam w tym tygodniu dwa zaproszenia na testy w miejsca, do których dokumenty składałam jeszcze przed świętami. Co będzie, to się okaże. Trzeba się będzie uczyć i tyle. Trzymanie kciuków przez Was też nie powinno zaszkodzić :) <br />
</div><div style="text-align: justify;">Poza tym całkowicie wpadłam w rytm ćwiczeń. Dzień bez gimnastyki, to już dla mnie dzień stracony. Cieszę się z tego, bo najwyraźniej udało mi się wyrobić nawyk i ciało samo domaga się ruchu. Wolę poświęcić 30 min. na ćwiczenia i poprawienie kondycji niż na bezproduktywne siedzenie przed TV. Może na wiosnę wrócę nawet do biegania... Kwestia do przemyślenia :)<br />
</div><div style="text-align: justify;">No i hiszpański. Skończyłam kolejną część MultiKursu, a następna czeka na instalację (dzisiaj). Nauka hiszpańskiego sprawia mi o wiele większą radość niż kiedyś angielskiego. Może dlatego, że robię to z własnej woli... A angielski niejako został narzucony przez system edukacji. Na co nie narzekam, bo bardzo się przydaje w niektórych sytuacjach. Jednak moją ambicją jest znajomość drugiego języka na takim samym poziomie jak angielskiego. Hiszpański "chodził" za mną odkąd pamiętam i nie jest nawet taki trudny do nauczenia się. Jedynie gramatykę ma równie zakręconą jak angielski, ale to jest do przeżycia. <br />
</div><div style="text-align: justify;">Myślę, że jestem na dobrej drodze do zrealizowania swoich celów na 2010 r.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Jedyna rzecz, która mnie martwi, to ciągła zmiana nastrojów. Dlatego też w najbliższym czasie skupię większą uwagę na swoich emocjach, zapoznam się z technikami relaksacyjnymi i medytacją. Postaram się je stosować i może dzięki temu coś się zmieni w tej kwestii, bo jak widać z innymi rzeczami nie mam problemu od samego początku. Psychika człowieka, to jednak bardzo skomplikowana sprawa :)<br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-20322090144300860092010-01-07T21:00:00.002+01:002010-01-07T21:02:30.432+01:00Kobieta Drzewo i czary-mary<div style="text-align: justify;">Czytam właśnie książkę o Feng Shui. W jednym z rozdziałów jest mowa o osobistych żywiołach odpowiednich dla roku urodzenia. Według tego moim żywiołem jest <b>DRZEWO</b> (rok 1985): <br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><b>Cechy wrodzone:</b> Kobieta Drzewo jest pełna dynamizmu i energii. Wciąż się odnawia: cechuje ją kreatywność i otwartość. Przestrzega reguł moralności, choć wciąż ulega nowym impulsom(...). Wierzy w siebie i potrafi dobrze prowadzić interesy. Kiedy jednak nie osiąga zadowalających rezultatów, zmienia plany.<br />
<a name='more'></a><br />
</blockquote><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><b>Zalety:</b> kreatywność, entuzjazm, giętkość, idealizm, optymizm, energia, wiarygodność, szczerość, prawość, wielostronność i spontaniczność.<br />
</blockquote><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><b>Wady:</b> niezrównoważenie, popędliwość, egoizm, niepokój, rygoryzm, chaotyczność, nerwowość.<br />
</blockquote><blockquote style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><b>Zawody: </b> Drzewo to rozpościeranie się i wzrost. Kobieta Drzewo wciąż poszukuje nowości, ale także dąży do wolności i samorealizacji. Jeśli kobieta Drzewo nie może się swobodnie rozwijać i realizować swoich marzeń, często wybucha gniewem. Kobieta Drzewo szczególnie potrzebuje wolnej przestrzeni.<br />
</blockquote><div style="text-align: center;"><i>(cytat pochodzi z książki "Feng Shui dla kobiety sukcesu" Sonja Lobbert)</i> <br />
</div><div style="text-align: left;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Opis ten nie pasuje do mnie w 100%, ale nie ma w tym chyba nic dziwnego, bo każdy jest odrębną jednostką, której nie można umieścić w określonych ramach. Na pewno zgodzę się z ostatnim akapitem cytatu, bo mam wrażenie, że czytam opis samej siebie :) Samorealizacja, ciągły rozwój (wzrost) i realizowanie marzeń, to coś na co stawiam w swoim życiu.Tak więc coś w tym jest :)<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Samo feng shui, to ciekawa sprawa. Myślę, że nie jest to tylko jakiś chiński wymysł. Wydaje mi się jednak, że dużą rolę odgrywa także nasza wiara w to, czy techniki feng shui sprawdzają się, czy też nie. Sceptycy mogą mieć z tym nie lada problem.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Po remoncie mojego pokoju w miarę możliwości i funkcjonalności tego małego pomieszczenia starałam się tak poustawiać meble, żeby możliwe było zastosowanie zaleceń feng shui wg siatki bagua. Jako, że w tamtym czasie dosyć często dochodziło do spięć pomiędzy mną a Michałem, postanowiłam na początku zadbać o strefę partnerstwa. Ustawiłam tam łóżko i w rogu usadowiłam dwa misie (bo powinno tam być coś parzystego). Tylko nie wpadłam na to, że nie powinno tam znajdować się nic z poprzednich związków :) A jeden z misiów był właśnie taką pamiątką. No i na początku "czary" nie zadziałały w 100%. Usunęłam jednego misia (siedzi sobie w innym miejscu), dałam drugiego neutralnego, dodałam nasze wspólne zdjęcie i prezent od Michała... I co? Jakość związku poprawiła się diametralnie. Zdarzają się nieporozumienia, ale w kilka sekund o nich zapominamy.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Tak sobie pomyślałam, że skoro udało się z tą strefą, to może warto naprawić pozostałe sfery mojego życia, które spędzają mi sen z powiek: brak pracy i odpowiedniej gotówki :) Tak więc na zmiany muszą się szykować dwie strefy w moim pokoju: pole kariery i pole bogactwa. Ciekawe, jakie będą tego efekty.<br />
</div><div style="text-align: left;"><br />
</div><div style="text-align: left;"><br />
</div><div style="font-family: "Courier New",Courier,monospace; text-align: justify;"><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-89409879174608094132010-01-04T12:39:00.000+01:002010-01-04T12:39:15.346+01:00Na przekór schematomA kto powiedział, że wszystko musi być zgodne z obowiązującymi schematami? :) Pozostawiam do przemyślenia.<br />
<br />
<object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/hNq6amI8sU8&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/hNq6amI8sU8&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-18363121983279696782010-01-03T21:38:00.000+01:002010-01-03T21:38:37.917+01:00Podsumowanie tygodnia 28 grudzień 2009 - 3 styczeń 2010r.<div style="text-align: justify;">To był kolejny pokręcony tydzień, w którym momentami ciężko było pracować nad poszczególnymi dziedzinami. Najpierw moje urodziny, potem sylwester i przygotowania z tym związane. Mimo wszystko udało mi się zmobilizować do tego, żeby w miarę możliwości codziennie ćwiczyć. A dzięki temu, że w sylwestra nie zaszalałam za bardzo, na drugi dzień byłam pełna sił i mogłam pomachać trochę nogami i rękami. W rezultacie pod tym względem jest znacznie lepiej niż w zeszłym tygodniu.<br />
</div><a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">Niestety tak satysfakcjonująco nie przedstawia się moja nauka hiszpańskiego. Od jutra czas to zmienić i nadrobić zaległości, bo brakuje mi tego :) Poza tym dostałam na urodziny od Michała dodatkowy kurs hiszpańskiego mp3 i audio, więc to będzie idealne uzupełnienie dla moich dotychczasowych materiałów.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Nic nie zmienia się w kwestii panowania nad emocjami i złymi nastrojami. Ostatnio po prostu ciągle coś mnie denerwuje i irytuje i niestety pozwalam takiej emocji trwać i trwać... A tak nie powinno być. Chyba rozpocznę od początku "dietę umysłową" i postaram się panować nad swoimi humorkami. Trzeba się uwolnić od złych emocji. <br />
</div><div style="text-align: justify;">Wyznaczyłam sobie też w tym tygodniu cele na 2010 rok. Doskonale wiem, dlaczego chcę je osiągnąć i dążenie do tego będzie dla mnie prawdziwą przyjemnością. Szczególnie jak sobie pomyślę o satysfakcji z ich zrealizowania. Myślę, że jak uda mi się je osiągnąć, to z większą wiarą i radością będę realizowała kolejne cele, które rodzą się w mojej głowie. Człowiek, który nie wie dokąd zmierza, podąża przez życie jakby we mgle i traci nad sobą kontrolę. Ja cieszę się, że na swojej drodze spotkałam do tej pory osoby, które uzmysłowiły mi, jak ważne jest wytyczanie celów i panowanie nad własnym życiem. <br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-54352588952580881412010-01-01T14:34:00.003+01:002010-01-05T22:12:13.558+01:00Plan na 2010 rok<div style="text-align: justify;">Zgodnie z obietnicą popracowałam dzisiaj nad swoimi celami na 2010 rok i planem ich realizacji. Postanowiłam zrobić to w formie tabeli z następującymi danymi:<br />
</div><ul style="background-color: #ffe599; font-family: "Trebuchet MS",sans-serif; text-align: justify;"><li><i><b>Cel</b></i></li>
<li><i><b>Gdzie jestem teraz?</b></i></li>
<li><i><b>Jak do tego dojdę?</b></i></li>
<li><i><b>Weryfikacja osiągnięcia celu</b></i></li>
</ul><div style="text-align: justify;">Myślę, że to jedno z lepszych narzędzi do pracy nad sobą w kierunku osiągnięcia zamierzonych celów. Podobnie jak planujemy podróż do jakiegoś miejsca. Musimy wiedzieć dokąd się wybieramy, następnie z jakiego konkretnego punktu wyruszamy i jaka trasa/droga nas tam zaprowadzi. Na samym końcu pozostaje weryfikacja tego, czy trafiliśmy dokładnie w to miejsce, do którego podróżowaliśmy. Proste, prawda? :)<br />
</div><div style="text-align: justify;">Postanowiłam, że w tym roku nie będę sobie wyznaczała ogromnej ilości celów, tak żebym mogła skupić się na kilku, które w tym momencie są dla mnie najistotniejsze. Może dzięki temu dokładność planu przełoży się na sukces w jego realizacji. Poniżej przedstawiam tabelę ze swoimi celami i jestem pełna wiary w to, że uda mi się je wszystkie osiągnąć.<br />
<div style="background-color: #f1c232;"><a href="http://spreadsheets.google.com/pub?key=tHCe83S3FFSpXJBZjijCbkQ&single=true&gid=0&output=html">Plan na 2010 rok</a><br />
</div><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-57455453065575416092009-12-30T11:31:00.001+01:002009-12-31T10:36:28.897+01:00Od urodzin do urodzin...<div style="text-align: justify;">Wczoraj były moje urodziny. Niesamowite jak ten czas szybko leci. Od urodzin do urodzin :) A ja z każdym rokiem nie tylko starsza (tego nie czuję), ale i dojrzalsza (to czuję). Mam tylko wrażenie, że momentami gdzieś się gubię i nie zawsze udaje mi się osiągnąć to, co zamierzam. Ostatnio Michał powiedział mi, że jestem idealnym strategiem, planistą, ale muszę jeszcze popracować nad konsekwencją w realizacji swoich planów. I muszę przyznać mu rację. Faktycznie zawsze potrafię dokładnie rozpisać, co i jak powinno wyglądać, co powinnam zrobić, ale potem nagle coś się załamuje i nie do końca udaje mi się zrealizować cały plan. <br />
</div><a name='more'></a><div style="text-align: justify;">Zastanawiałam się z czego to może wynikać? I doszłam do wniosku, że bardzo często sabotuję samą siebie stwierdzeniami: "To nie dla mnie", "Nie poradzę sobie z tym", "Są na pewno lepsi ode mnie". Dodatkowo kieruje mną jakiś lęk, strach przed porażką. To są takie małe potworki, które skutecznie potrafią zniechęcić do działania. Negatywne przekonania o sobie samym bardzo często osłabiają całą moc, która w nas tkwi. Powoli staram się z tym walczyć. Zbliża się koniec roku, a tym samym początek nowego. Zazwyczaj jest to idealny moment na dokonanie postanowień i wyznaczenie sobie celów do osiągnięcia. Chociaż tak naprawdę na tego typu działania dobry jest każdy moment, a nie tylko początek Nowego Roku. W każdym razie w mojej głowie rodzą się już rzeczy, które chciałabym zrealizować w 2010 roku. Nad dokładnym planem popracuję 1 stycznia ( o ile nie będę odsypiać Sylwestra :) ). Jako, że wzięłam sobie do serca słowa Michała, to zrobię wszystko, aby plan ten był realny do wykonania i żeby jego dokładność przełożyła się na rezultaty.<br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-34689626202436398622009-12-28T09:18:00.001+01:002009-12-28T09:19:14.312+01:00Podsumowanie tygodnia 21 - 27 grudzień 2009r.<div style="text-align: justify;">Powinnam dokonać tego podsumowania wczoraj wieczorem. Byłam jednak zaabsorbowana inną dość ważną sprawą... Tydzień ten był zupełnie inny niż poprzedni. Przygotowania do Świąt, potem same Święta i w zasadzie pod względem rozwoju mało, co zrobiłam. Ale w końcu odpoczynek też się należy. Nie mogę powiedzieć, że jestem niezadowolona z tych ostatnich 7 dni, bo w miarę możliwości ćwiczyłam i uczyłam się języka. Udało mi się również uniknąć pokusy zjedzenia niezdrowego jedzonka (czyt. McDonald) i postanowiłam, że będę omijać to miejsce szerokim łukiem. Szkoda mojego zdrowia na takie śmieci :) Powoli kończę również czytać "Obudź w sobie olbrzyma" Robbinsa. Tony w świetny sposób pokazuje, jak można pracować nad sobą, aby osiągnąć satysfakcjonujące efekty. Pozostaje tylko kwestia wprowadzenia jego rad w życie. W kolejce czeka już kolejna inspirująca książka, którą sprawił mi na Boże Narodzenie Michał i nie mogę się już doczekać, jak ją zacznę czytać :) Mówię tutaj o "Kluczu do sekretu" Joe Vitale'go. Osoby, które czytały "Sekret" powinny wiedzieć, dlaczego tak się cieszę z tej książki :)<br />
</div><div style="text-align: justify;">Oczywiście wciąż pozostaje mi żmudna praca nad emocjami, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się je ujarzmić.<br />
</div>Poza tym z utęsknieniem czekam na koniec tego roku i początek nowego 2010, bo czuję, że będzie on dla mnie pomyślny. Muszę wytrzymać jeszcze tylko parę dni.Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-21876397886654268172009-12-25T10:11:00.002+01:002009-12-25T17:06:23.491+01:00<div style="background-color: #ffe599; color: red; font-family: Verdana,sans-serif; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaZQJYC-oeRE2di9-QgxsCdtKAPiBWwZzam23LjT5U2VbzJANYfltkc7HyY01Sbv9xG6R8OHvriRKNWpSq8UvOdbIgdCt3vG7n-sVG499vw_0bsONdj8R003VPgNzNCBZOnIBiUpXCVYWv/s1600-h/choinka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaZQJYC-oeRE2di9-QgxsCdtKAPiBWwZzam23LjT5U2VbzJANYfltkc7HyY01Sbv9xG6R8OHvriRKNWpSq8UvOdbIgdCt3vG7n-sVG499vw_0bsONdj8R003VPgNzNCBZOnIBiUpXCVYWv/s320/choinka.jpg" /></a><span style="background-color: #ffd966; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; font-size: large;"><b><i>Radosnych, pełnych magii i spokoju rodzinnego </i></b></span><br />
</div><div style="background-color: #ffd966; color: red; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><b><i>Świąt Bożego Narodzenia,</i></b></span><br />
</div><div style="background-color: #ffd966; color: red; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><b><i>a w Nowym Roku samych <span style="background-color: #ffd966;">sukcesów </span></i></b></span><br />
</div><div style="background-color: #ffd966; text-align: center;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; font-size: x-large;"><span style="font-size: large;"><b style="color: red;"><i>i dużo siły w dążeniu do realizacji zamierzonych celów.</i></b></span></span><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-89119765192407335992009-12-22T22:01:00.003+01:002009-12-25T17:23:41.435+01:00Porządki drogą do przyjemności<div style="text-align: justify;">Przygotowania do Świąt w toku, a porządki to chyba taki nieodłączny rytuał z nimi związany. W końcu w Święta dom musi lśnić. Mało kto jednak lubi sprzątać. Najczęściej odwleka się to na ostatni moment, a potem jest tyle rzeczy do sprzątania, że niewiadomo, za co się zabrać. Szczególnie, że w większości przypadków generalne porządki robi się dwa razy do roku: na Boże Narodzenie i Wielkanoc.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Kilka miesięcy temu robiłam z mamą remont swojego pokoju. Wiązało się to z przewróceniem wszystkiego do góry nogami. Musiałam opróżnić wszystkie szafki, szafeczki, szuflady itd. moich starych mebli. A zapewniam, że przez wiele lat zdążyło się tam nazbierać bardzo dużo rzeczy, które w większości okazywały się zupełnie bezużyteczne. Krótko mówiąc zalegały w szafkach, a nadawały się po prostu na śmietnik. Nie mam pojęcia, ile worków śmieci wyniosłam podczas tego remontu. Jedno wiem na pewno: po skończonym remoncie poczułam się tak lekko i wspaniale, jakby ktoś pozbawił mnie ogromnego ciężaru. Wspaniałe uczucie pozbyć się takiego balastu.<br />
<a name='more'></a><br />
</div><div style="text-align: justify;">Rzadko kiedy zdarza się osoba, która powie, że lubi sprzątać, że sprawia jej to przyjemność. Myślę, że wiele ludzi odwleka "porządki" w swoim własnym życiu. Przez lata zbieramy różne doświadczenia, zarówno te dobre, jak i złe. Wrzucamy je do jednego wora i tak podróżujemy przez życie. Z wielkim trudem przychodzi nam wykasowanie z pamięci przykrych wspomnień, które absolutnie nic nie wnoszą do naszego życia. Poza żalem i smutkiem ilekroć powracają. Ale czy warto tak się zadręczać? Zamiast skupiać się na tych złych wspomnieniach należy częściej robić porządek w swoich myślach i filtrować je tak, żeby nasze życie budowane było na jego pozytywnych aspektach. Wydaje mi się, że tylko człowiek, który potrafi świadomie walczyć ze swoimi słabościami jest w stanie odnieść sukces. Pozytywna energia potrafi zdziałać cuda. Po dokonaniu generalnego porządku w życiu można poczuć się tak samo lekko, jak ja po skończonym remoncie. Wtedy ma się wrażenie, że cały świat stoi przed nami otworem i nie ma rzeczy niemożliwych.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Tak więc pamiętajcie o tym, aby oprócz układania i sprzątania fizycznych przedmiotów, zadbać również o porządek w swoim życiu. Częściej niż zwykle pracujcie nad złymi nawykami i negatywnymi emocjami. Ja właśnie jestem na etapie sprzątania u siebie w głowie :)<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-26515180552515743102009-12-21T21:39:00.001+01:002009-12-25T17:22:35.775+01:00"Śmiechowy" wieczór<div style="text-align: justify;">Po 3 miesiącach "wygnania" moja Siostra wróciła z Francji. Przed chwilą razem ze swoim Michałem wyszli od nas, a mnie oczywiście znowu boli gardło od śmiechu :) Tego właśnie mi brakowało. Śmiania się z totalnych głupot, które bardzo często śmieszą tylko mnie i Agatę. Dla takich chwil warto żyć! A śmiech to przecież zdrowie. W każdym razie cieszę się bardzo, że wróciła cała i zdrowa i Święta spędzimy razem. Siostra (w ogóle rodzeństwo) jest bezcenna. Jestem zatem szczęściarą, że mam taką, a nie inną Siostrę!<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Dzisiejszy dzień skończył się bardzo wesoło. W ogóle był udany, bo nie został zmarnowany, a to najistotniejsze w tym wszystkim. Jestem już troszeczkę senna, dlatego ten wpis będzie wyjątkowo krótki. Jutro czekają mnie porządki świąteczne, tak więc muszę zregenerować siły poprzez błogi sen :)<br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-1388367041559644872009-12-20T20:00:00.002+01:002009-12-25T17:21:30.620+01:00Podsumowanie tygodnia 14-20 grudzień 2009r.<div style="text-align: justify;">Pierwszy tydzień mojej drogi w kierunku optymalizacji życia właśnie minął. Nadszedł więc czas na dokonanie podsumowania. Po prawej stronie w zakładce: "Ewaluacja tygodniowa" znajduje się tabela z danymi na temat tego, jak sobie radziłam w poszczególnych dziedzinach. W zasadzie jestem zadowolona z tego tygodnia. Przede wszystkim każdego dnia ćwiczyłam i uczyłam się hiszpańskiego, co wcześniej nie zawsze wyglądało tak idealnie. Mam nadzieję, że nie jest to chwilowy zapał i wytrwam w swoich postanowieniach. W tym tygodniu będzie troszkę gorzej z codziennymi ćwiczeniami, bo nadchodzą święta i będę musiała to nadrobić jak się już skończą. Dam radę!<br />
<a name='more'></a><br />
</div><div style="text-align: justify;">Kwestią, nad którą muszę jeszcze popracować jest wcinanie fast foodów i słodyczy. Te pierwsze muszę całkowicie wyeliminować ze swojego życia, a słodycze jeść w rozsądnych ilościach, a najlepiej wcale. Z tymi fast foodami jest tak, że najczęściej je wcinam jak się spotykam z Michałem. Dopada nas głód, to na mieście, czy w centrum handlowym najłatwiej wszamać coś z McDonalda (:/). Tak, tak... aż wstyd się przyznać do jedzenia takich śmieci. Przez jakiś czas powstrzymywałam się przed tym. Jak zgłodniałam, to kupowałam po prostu bułeczkę i jogurt. Potem raz się skusiłam na "śmieci" i problem pojawił się znowu. Swoją droga niezła hipokryzja... jeden z celów: "wysportowane ciało". Bla, bla... Co z tego, że ćwiczę, jak potem wieczorem (ale tylko w weekendy :P) napycham się niezdrowym i megakalorycznym żarciem, które z mojego ciała za jakiś czas może zrobić megaponton. Bryyyy, wyobraziłam sobie siebie opływającą tłuszczem - obrzydliwe! Przejechałam się po samej sobie i chyba czas coś z tym zrobić, żeby wszystko ze sobą współgrało. Chcę mieć ładne, wysportowane i zdrowe ciało, a zatem muszę jeść same zdrowe rzeczy. Banalnie proste. <br />
</div><div style="text-align: justify;">Poza tym miałam w minonym tygodniu problem z wstawaniem o wyznaczonej 7:00. Faktem jest, że kładę się późno spać (między 22 a 23) i pewnie stąd wynika problem z wczesną pobudką. Na pewno nie jestem w stanie zasnąć o 21. Opcja wcześniejszego zasypiania zatem odpada. Mogę jednak dać sobie pewien limit na poranne wstawanie, np. muszę najpóźniej o godz. 8:00 jeść śniadanie. Myślę, że to jest wykonalne i mniej stresujące i męczące dla mnie samej. <br />
</div><div style="text-align: justify;">Czeka mnie także ciężka praca nad moimi emocjami, a ściślej mówiąc nad poskromieniem złośnicy, która się we mnie rodzi w niektórych sytuacjach. Cóż, w życiu człowiek powinien się wciąż rozwijać i pracować nad sobą, dlatego też z przyjemnością zmierzę się z własnymi słabościami i wygram tę walkę prędzej czy później. <br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-65660515280121923412009-12-19T19:33:00.003+01:002009-12-25T18:17:31.742+01:00(Nie)Kombinuj dziewczyno<div style="text-align: justify;">Szał przedświątecznych zakupów trwa. Najbardziej jest to odczuwalne w dużych centrach handlowych, w których potocznie mówiąc jest człowiek na człowieku. Każdy się spieszy i chce jak najszybciej załatwić swoje sprawy. Kolejki do kas mogą wyprowadzić z równowagi niejednego stoika (chodzi mi tutaj o przedstawiciela filozofii stoickiej<czyli spokoju="" totalnego="" uosobienie="">, a nie człowieka stojącego w kolejce :D). </czyli><br />
</div><a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">Akurat dzisiaj wybrałam się na zakupy z mamą. Załadowałyśmy jeden mały koszyk i ustawiłyśmy się w kolejce do kasy dla "uprzywilejowanych: kobiety w ciąży i niepełnosprawni", mimo iż nie zaliczamy się do żadnej z tych grup. Kolejka powoli przesuwała się naprzód... Już prawie miałyśmy wypakowywać swój koszyk, kiedy nagle wyskoczyła sobie kobieta w ciąży z hasłem: "Przepraszam, to kasa dla uprzywilejowanych, chciałabym stanąć przed Panią". Oczywiście wpuściłyśmy ją. To w końcu naturalne... Tylko niestety kobieta ta okazała się bardzo sprytną istotą. Na zakupach była z mężem i jeszcze dwoma osobami. Poza swoim wielkim wózkiem z zakupami mieli jeszcze jeden. Przerażenie, które wypisało się na naszych twarzach można sobie tylko wyobrazić. Najbardziej rozbawił mnie komentarz młodego chłopaka, który stał za nami i powiedział do swojej dziewczyny: "Wypnij brzuch i udawaj, że jesteś w ciąży" :) Nie chcę w tym miejscu piętnować kobiet w ciąży, bo oczywiście uważam, że powinny one mieć jakieś przywileje. Jednak w tym przypadku było to jawne nadużycie i przegięcie. Rozumiem, gdyby kobieta ta była sama na zakupach. Ale była z mężem, który mógł się zająć wypakowaniem towaru itd., a ona mogła spokojnie poczekać na ławce.<br />
</div><div style="text-align: justify;">W związku z tą sytuacją nasunęło mi się jedno pytanie: czy w życiu trzeba umieć kombinować, żeby wyjść na swoje? Taki banalny przykład tej kobiety w ciąży. Wykorzystanie swojego odmiennego stanu dla załatwienia konkretnej sprawy. Bardzo ciężko oceniać taką postawę.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Abstrahując od tego, bardzo często zdarza się tak, że ludzie lawirują i kombinują na wszelkie możliwe sposoby, aby osiagnąć swój cel. Przecież cel uświęca środki. Co z tego, że dokonało się czegoś w sposób nieuczciwy? Ważny jest efekt końcowy, czyż nie? Ano - nie! Każdy oczywiście może mieć na ten temat swoje zdanie. Ja uważam, że w dążeniu do celu powinniśmy być uczciwi i spójni z własną osobowością. Nie robić nic wbrew sobie i przede wszystkim nie wykorzystywać innych ludzi. Tak, żeby po otrzymaniu tego, co chcieliśmy móc z dumą spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: "Jesteś wspaniała/y!".<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Cały dzień spędziłam w zasadzie poza domem. Najpierw zakupy z mamą, potem spotkanie z Michałem. Ciężko zrobić podsumowanie, bo nie miałam na dzisiaj zaplanowanych konkretnych zadań. Rano jedynie poćwiczyłam jogę i tyle :) Tak więc dzisiaj nie wstawiam sobie żadnej oceny.<br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-64570806392228854142009-12-18T20:19:00.002+01:002009-12-25T17:15:43.836+01:00Eye of a tiger<div style="text-align: justify;">Piosenka, która sprawia, że przechodzą mnie dreszcze i naprawdę daje mi prawdziwego "kopa". Eye of a tiger...<br />
</div><br />
<br />
<br />
<br />
<object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/Mu9xx5Ri278&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/Mu9xx5Ri278&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br />
<div style="text-align: justify;"><br />
<br />
<a name='more'></a>Połączenie muzyki i tekstu - bezcenne. Szczególnie uwielbiam słowa: "<i><b>don't lose your grip on the dreams of the past, you must fight just to keep them alive"</b></i>. Trzeba walczyć o swoje marzenia, żeby mogły ujrzeć światło dzienne. Nie można się poddawać. Myślę, że moją siłę stanowi umiejętność podniesienia się i przyznania się przed samą sobą, że coś zawaliłam. Ale mimo wszystko potrafię iść dalej. Tak jak dziecko, kiedy się przewróci. Troszeczkę popłacze, bo dozna chwilowego szoku, ale za chwilę biega dalej, śmieje się i nie myśli o niefortunnym upadku. Przeszłości nie jesteśmy w stanie zmienić, ale możemy działać tak, żeby nasza przyszłość była lepsza.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Ponad rok temu prowadziłam bloga <a href="http://www.free-to-be-myself.blogspot.com/">Achieve Your Goals</a>. Od razu pragnę sprostować, że nie odcinam się od tego, co tam pisałam. Myślę, że można tam znaleźć wiele interesujących przemyśleń. Jednak tak, jak wspomniałam w jednym z wcześniejszych wpisów - nasze cele czasami ulegają pewnej modyfikacji. To, że przeniosłam się w to miejsce nie znaczy, że odcinam się od treści zawartych na Achieve Your Goals. Powiedziałabym raczej, że przez ten czas stałam się dojrzalszą osobą. Duży wpływ na to miał (i nadal ma) mój związek z Michałem, który pomógł mi zrozumieć jak ważne w życiu jest to, żeby starać się zrozumieć drugą osobę i wspierać ją w najtrudniejszych momentach życia. Poza tym Michał sprawił, że chcę się stale doskonalić i rozwijać. Jest dla mnie w pewnym sensie wyzwaniem, bo nie chcę go zawieść.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Jak to wszystko ma się do "Eye of a tiger"? Otóż tak, że w pewnym momencie Michał stał się dla mnie katalizatorem do pobudki z letargu, w jaki popadłam na pewien czas. Stał się tym katalizatorem całkiem nieświadomie. Jestem osobą, która w związku nie chce tylko brać, ale chce też dawać. A ja chcę dawać swoje szczęście i spełnienie. Może się to stać tylko wtedy, kiedy będę miała poczucie, że moje życie ma jakąś wartość. A żeby ją miało to muszę dążyć do realizacji moich celów i spełnienia marzeń w rytmie "Eye of a tiger" :D <br />
</div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">W ramach podsumowania dnia. Pobudka - powiem tylko tyle, że muszę znaleźć optymalne rozwiązanie, żeby wilk był syty i owca cała. "Dietę umysłową" muszę zacząć od początku, bo dzisiaj miałam kilka spięć z Tatą. Nie dałam po prostu rady być spokojna. Może muszę pomyśleć o medytacjach? Totalne wyluzowanie, spokój umysłu itd. Warte przemyślenia :) Dzisiaj daję sobie tylko czwórkę bez plusa. Swoją drogą, ciekawe, kiedy dam sobie piąteczkę...<br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-26884279129108599272009-12-17T19:55:00.002+01:002009-12-25T17:14:01.876+01:00Coś optymistycznego<div style="text-align: justify;">Dzisiaj chcę się podzielić słowami, które ilekroć czytam wprawiają mnie w pozytywny nastrój. Mam na myśli "Credo optymistów". A oto ono:<br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Obiecaj sobie...</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><a name='more'></a></div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że będziesz na tyle mocny, iż nic nie zakłóci spokoju twojego umysłu.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że z każdą spotkaną osobą będziesz rozmawiał o zdrowiu, szczęściu i powodzeniu.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że sprawisz, iż każdy z twoich znajomych poczuje, iż jest w nim coś wartościowego.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że zawsze będziesz dostrzegał jasne strony wszystkiego wokół, aby twój optymizm stał się rzeczywistością.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że będziesz myślał o wszystkim jak najlepiej, pracował jak najlepiej i spodziewał się tylko rzeczy jak najlepszych.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że sukces innych sprawi ci taką samą radość jak sukces własny.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że zapomnisz o przeszłych błędach i będziesz dążył do jak największych osiągnięć w przyszłości.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że zawsze będziesz nosił radość na twarzy i dasz uśmiech każdej żywej istocie.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że poświęcisz na doskonalenie siebie tak wiele czasu, iż nie wystarczy go już na krytykowanie innych.</i></b></span><br />
</div><div style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b><i>Że będziesz zbyt wielki, by się martwić, zbyt szlachetny, by się złościć, i zbyt szczęśliwy, by pozwolić sobie na kłopoty.</i></b></span><br />
</div><br />
<div style="text-align: justify;">Czyż to nie piękna obietnica, którą można złożyć samemu sobie? Jak doskonałe mogłoby być nasze życie, jakbyśmy kierowali się właśnie takimi zasadami? Dawać uśmiech przypadkowo spotkanej osobie, nie zadręczać się problemami, ale szukać rozwiązań, sprawiać radość bliskim i przyjaciołom. Dla wielu nawet takie proste rzeczy są za trudne. A wystarczy jedynie zmiana nastawienia i wszystko staje się piękniejsze.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">W ramach podsumowania dnia: wstałam o 7:00 (nawet wcześniej)! Ćwiczyłam i chyba znowu stało się to moim nawykiem. Podobnie jak dwa lata temu. Zaczęłam zauważać efekty moich ćwiczeń. Przede wszystkim kształtują mi się mięśnie, ale zyskałam też większą wytrzymałość. Ćwiczenia, które wcześniej po 3 powtórzeniach bardzo mnie męczyły, wykonuję już z mniejszym trudem. Staram się urozmaicać swój zestaw, tak żeby mięśnie nie przyzwyczaiły się do jednego typu ćwiczeń. Jest super :) Wiem, że to dziwne, ale lubię się spocić :D Wtedy czuję, że dałam z siebie wszystko. Do idealnej sylwetki jeszcze trochę mi brakuje, ale przy regularnym treningu do wakacji powinnam być zadowolona z efektów. Szczególnie, że planuję zapisać się na zajęcia do fitness clubu.<br />
</div><div style="text-align: justify;">Plan dzisiejszego dnia został zrealizowany. Daję sobie dobry plus. <br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855510784912317724.post-58258622611319929392009-12-16T21:48:00.002+01:002009-12-25T17:11:56.768+01:00Co dalej?<div style="text-align: justify;">Kolejny dzień "diety umysłowej" zaliczony. Nie dopadły mnie żadne złe nastroje. Coraz bardziej uświadamiam sobie też, że to ja jestem panią swoich emocji i ode mnie zależy sposób w jaki zareaguję na to, co się dzieje wokół mnie. Mogę pomstować na sytuację, w jakiej jestem. Brak pracy, brak pieniędzy etc.... ale po co? Takie nastawienie do niczego mnie nie doprowadzi. Muszę się skupić na rozwiązaniach i dążeniu do osiągnięcia moich celów, a wiem, że uda mi się tego dokonać. Spełnią się wszystkie moje marzenia i pragnienia! Doprowadzi mnie do tego determinacja i konsekwencja, ale także elastyczność.<br />
</div><a name='more'></a><div style="text-align: justify;">Kilka miesięcy temu podjęłam dosyć trudną decyzję o rzuceniu drugiego kierunku studiów - zarządzania. Rok wcześniej z wielkim entuzjazmem i zapałem startowałam na ten kierunek. Miałam jasno określony cel: kończę studia na zarządzaniu i podejmuję pracę w dziale HR. Co się stało, że zrezygnowałam z czegoś, co wcześniej wydawało mi się tak ważne? Przede wszystkim stres i napięcie związane z natłokiem zajęć i obowiązków. Równocześnie pisałam pracę magisterską i bałam się, że nie zdąże i wszystko zawalę. Ale jak patrzę na to z perspektywy kilku miesięcy, to nie był to jedyny powód mojej rezygnacji, bo w zasadzie jakbym się postarała i odpowiednio pokombinowała, to mogłabym to wszystko połatać. Wówczas nie starczyło mi woli walki i silnego przekonania, że sobie poradzę. Czy żałowałam tej decyzji? Skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że nie. Czułam pewien niedosyt i żal do samej siebie, że tak łatwo się poddałam. I wstydziłam się tego... <br />
</div><div style="text-align: justify;">W tym momencie mam zupełnie inne odczucia z tym związane. Nie traktuję tego jako mojej porażki, tylko jako doświadczenie, które musiałam przeżyć, żeby zdać sobie sprawę z pewnych rzeczy. Przede wszystkim uświadomiło mi to, że w dążeniu do celu, obok determinacji i konsekwencji, istotna jest także elastyczność. Umiejętność wejścia na inną drogę, która może nas do tego celu prowadzić. Poza tym cele wraz z upływem czasu mogą ulec pewnej modyfikacji. Często związane jest to z sytuacjami, których doświadczamy. Tak naprawdę zdałam sobie niedawno sprawę, że w zasadzie moim głównym celem zawodowym nie jest wcale stanowisko kadrowej. Interesuje mnie psychologia biznesu i prakseologia, a nie rozliczanie czasu pracy i sporządzanie listy płac. Poza tym, ja chce pomagać ludziom, chcę mieć pozytywny wpływ na ich życie. A w trakcie szukania pracy zdałam sobie sprawę z tego, że rekruterzy mają bardzo niewdzięczne zajęcie. Bardzo często muszą rozwiewać nadzieje pełnych ambicji i zapału do pracy ludzi. Jak na to patrzę z boku, to wydaje mi się, że dla mnie mogłoby to być za trudne. Ja po prostu nie potrafię ludziom sprawiać przykrości. Z tego też powodu chcę się rozwijać w kierunku zostania trenerem rozwoju osobistego. Wtedy będę mogła pomagać innym stać się takimi ludźmi, jakimi chcą być. Zdaję sobie sprawę z tego, że przede mną pewnie długa droga i przez jakiś czas będę musiała pracować na innym stanowisku. Ale wiem też, że osiągnę swój cel, bo on klarował się w mojej głowie od momentu, kiedy zainteresowała mnie tematyka rozwoju osobistego. W życiu trzeba podążać za swoimi marzeniami, bo tylko wtedy będzie ono naprawdę szczęśliwe. A ja chcę napełnić siebie doskonałością, tak żeby w przyszłości przelewać tę doskonałość na innych ludzi podczas moich szkoleń.<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">I tym sposobem zapomniałam zrobić podsumowanie dnia. Dzisiaj dam sobie dobry plus. Przede wszystkim dlatego, że zmusiłam się do maksymalnego wysiłku fizycznego: najpierw płyta z tańcem, a potem jeszcze ćwiczenia wzmacniające na nogi i pośladki. Super uczucie zmęczenia! Poza tym tak, jak zadeklarowałam wczoraj ćwiczenia z hiszpańskiego wykonywałam dopóty, dopóki nie uzyskałam 100% punktów. I faktycznie więcej zapamiętałam z tego. Jedyny minus jaki bym sobie wstawiła za dzisiejszy dzień, to pobudka. Z tym mam największy problem. Obiecałam jednak, że jutro wstanę o godz. 7:00. Muszę dotrzymać słowa! Poza tym: kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje! <br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Viserahttp://www.blogger.com/profile/15260836702368896879noreply@blogger.com0