wtorek, 2 lutego 2010

Podsumowanie tygodnia 25 - 31 styczeń 2010r.

W jednym z komentarzy pisałam, że Wasze trzymanie kciuków przynosi efekty, bo w końcu coś zaczęło się dziać. Nie chciałam zapeszać, dlatego też podsumowania dokonuję dzisiaj :) 
Otóż w zeszłym tygodniu znajoma mojej Siostry (dziękuję Marzenko :D) znalazła informację o projekcie finansowanym ze środków EFS dla młodych osób, które mają problem ze znalezieniem pracy. Projekt składa się z sesji z doradcą zawodowym, cyklu szkoleń i 3 - miesięcznego płatnego stażu. Oczywiście zgłosiłam swój udział, okazało się, że są jeszcze wolne miejsca i mogę powiedzieć, że w końcu światło w tunelu świeci coraz jaśniej :) Miałam już spotkanie z doradcą zawodowym i rozmowę w firmie, w której odbędę staż (już na 100%, bo pół godziny temu dostałam pozytywną odpowiedź zwrotną). To, co mnie najbardziej w tym cieszy, to że jest to firma z branży HR :D Powolutku udaje mi się realizować moje cele zawodowe. Cieszę się ogromnie, że tak się wszystko potoczyło, bo w końcu zajmę się czymś konkretnym, poznam nowych ludzi, zdobędę doświadczenie itd. Nic tylko się cieszyć :)
Fakt, że zacznę najpierw szkolenia, a potem staż, oznacza, że będę musiała się jeszcze bardziej zorganizować. Teraz w zasadzie miałam cały dzień na rozplanowanie nauki języka, ćwiczenia i inne aktywności. Nie mogę z tego wszystkiego zrezygnować, bo włożyłam w to sporo wysiłku i widzę postępy, jeśli jestem konsekwentna w tym, co robię. I daje mi to ogromną satysfakcję, że potrafię się zmotywować do czegoś, mimo iż nie mam przysłowiowego bata nad głową :) 
W tym miesiącu postanowiłam także intensywniej popracować nad swoją elastycznością. Jednym z celów na ten rok jest konkretna waga i szpagat. Waga spada, wymiary się zmniejszają, a do szpagatu wiele mi jeszcze brakuje. Z tego też powodu więcej czasu poświęcę na stretching po każdych ćwiczeniach i zobaczę, jakie będą tego efekty. 
Podsumowując, ubiegły tydzień przyniósł pozytywne wydarzenia i z niecierpliwością czekam na dalsze efekty.

9 komentarzy:

  1. Gratuluję :) oby tak dalej! Kciuków nie puszczam :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to git! Byle do przodu! :-).
    Podziwiam samozaparcie - bo ja dalej w lesie z moją formą:-/.
    Uściski:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Mała Mi - dzięki i nie puszczaj, nie puszczaj :D hehe

    @Ida - dokładnie, byle do przodu :)
    A z tym samozaparciem, to wystarczy zrobić malutki pierwszy kroczek, potem ciut większy, jeszcze większy itd., a w końcu coś wejdzie w krew.
    Może zacznij od jakichś skłonów, przysiadów i dalej jakoś samo pójdzie.
    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! Mój Rrr właśnie też zaczyna staż.
    Kciuki będę trzymać za Was oboje.
    A szpagat kiedyś umiałam...,ale już nie umiem :P

    OdpowiedzUsuń
  5. @Tucha - dzięki :)
    A jak doszłaś do szpagatu?
    Bo ja właśnie się zastanawiam, jak się za to zabrać, żeby było dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłam w internecie fajne wskazówki, podaje link:
    http://stretching.republika.pl/szpagat.html
    to jak chcesz tak profesjonalnie :)
    A nie profesjonalnie to ja zawsze opierałam jedną nogę o parapet i się rozciągałam, tyle ile można i jeszcze trochę, powtarzać kilkanaście razy dziennie i będzie:) Tylko o rozgrzewce nie zapomnij:) Przyznaję,że mi szpagat wiele problemów nie sprawił, ogólnie jestem giętka, ale już moja kondycja jeśli chodzi o bieganie woła o pomstę do niega;p (nad tym pracuję!)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, Tucha jesteś wielka :) Właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Dziękuję Ci bardzo :)
    A z tym bieganiem, to może spróbuj taki trening interwałowy: marsz-bieg-marsz-bieg-itd. Podobno w ten sposób można poprawić sobie kondycję i organizm nie dozna nagłego szoku przez wysiłek;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie.
    :)
    Bieganie wypróbuję, niech tylko mi ten śnieg stopnieje!
    Zapraszam Cię do zabawy i odpowiedzi na pytania, jeśli masz ochotę oczywiście. Szczegóły na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. podziwiam bardzo,że sama się uczysz tego hiszpańskiego z takim zaparciem, wiem ile to wymaga siły woli, bo jestem nauczycielką angielskiego, a sama nigdy się nie uczyłam z własnej woli, mimo że kocham ten język. Pozdrawiam i gratuluje kolejnych kroków do przodu :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dzielenia się uwagami!