wtorek, 15 grudnia 2009

Kolejny dzień


Dzisiejszą pobudkę zaliczam do jednej wielkiej masakry. Przebudziłam się tuż przed 7:00 i zamiast zacząć się przeciągać i myśleć o wstawaniu, co zrobiłam? A jakże... bach, telefon w ręce i przestawianie budzika na 7:15... potem na 7:30...7:45... Na szczęście pozbierałam się tuż po 7:30 :D To poranne wstawanie, to chyba największa męczarnia. Ponad półroczna przerwa w obowiązkowym wstawaniu rozleniwiła mnie totalnie. Muszę wypowiedzieć walkę ukrytemu we mnie śpiochowi.
Odnośnie tego nasuwa mi się stwierdzenie, że chyba prawdą jest, że pewne złe nawyki trudno wyeliminować tak szybko. Szkoda tylko, że właśnie one wkradają się podstępnie w nasze życie i nie chcą się z niego wynieść bez walki, a my bardzo często uznajemy je za coś naturalnego. Natomiast wyrobienie w sobie dobrych nawyków wymaga sporego wysiłku i poświęceń, dlatego też nie każdy decyduje się na zrobienie kroku w kierunku całkowitego zniwelowania złych przyzwyczajeń. Wymaga to bowiem rezygnacji z pewnych wygód. Trzeba wyjść poza swoją strefę komfortu, a nie każdemu się chce. Przyznaję, że mnie się też nie zawsze chce... Jednak mam świadomość, że jeśli chcę, aby moje życie było wspaniałe, pełne pasji i sukcesów powinnam się za nie wziąć ostro. Powinnam się wziąć za zmiany!

Na pytanie: "Jakim człowiekiem muszę się stać, aby osiągnąć to, czego chcę?"- zadane przez Robbinsa w "Obudź w sobie olbrzyma" - odpowiedziałam, że muszę się stać:
Zdeterminowana i pewna siebie, zaangażowana w realizację swoich celów i spójna z tym, co chcę osiągnąć. Zdolna do poświęcenia i powiedzenia "nie" rzeczom nieistotnym.

A to zdecydowanie wymaga ode mnie zmiany niektórych nawyków. Interesuje mnie psychologia biznesu, tematyka rozwoju osobistego i chcę wdrażać w życie, to czego dowiaduję się w różnych lekturach. W przyszłości chciałabym zostać także trenerem rozwoju osobistego, a to implikuje automatycznie bycie wzorem dla innych. Tak żebym była wiarygodna. Z tego też powodu najwyższy czas konsekwentnie wziąć się za pracę nad sobą. Między innymi, dlatego stworzyłam to miejsce.
Jeżeli chodzi o podsumowanie dzisiejszego dnia, to oczywiście plan został zrealizowany. I nawet udało mi się przetrwać dzień "diety umysłowej". Byłam opanowana i nic mnie nie wyprowadziło z równowagi. Mimo wszystko i tak daję sobie znowu ocenę dobrą, bo niedosyt wciąż jest... Muszę skorygować niektóre zachowania, m.in. czas poświęcony na naukę hiszpańskiego - muszę efektywniej uczyć się nowego słownictwa i postawić sobie cel: powtarzam dane ćwiczenie dopóki nie osiągnę 100% punktów. Bo z lenistwa (sic!) przechodzę do kolejnych zadań, a w duchu czuję pewną niespójność i niedosyt, że coś zawaliłam i sobie odpuszczam. Myślę, że to jedna z ważniejszych obserwacji dzisiejszego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do dzielenia się uwagami!